Strony

17 lutego 2018

LOTUS - Bentonite Clay Mask, czyli sztuka cierpliwości oraz zachowania umiaru

Pomimo enigmatycznego tytułu rzecz będzie o masce, która dzięki oknu na świat jakim jest internet, przywędrowała do mnie prosto z egzotycznych Indii.


Lotus Bentonite Clay

O właściwościach oczyszczających, gaszących stany zapalne, redukujących nadmierną produkcję sebum wyśmienicie sprawdza się u osób posiadających cerę tłustą, trądzikową oraz mieszaną.

Maseczkę śmiało można porównać do zielonej glinki zmieszanej z błotem z Morza Martwego. 


W przypadku tego kosmetyku bardzo ważna jest cierpliwość oraz wyczucie proporcji. Co to dla nas oznacza? Otóż proszek, który jest ukryty w opakowaniu należy wymieszać z wodą w odpowiednich proporcjach (niestety na opakowaniu nie ma podanych proporcji mieszania, więc trzeba liczyć jedynie na siebie). 


Dobierając "na oko" odpowiednie ilości proszku i wody, stajemy się widzami niecodziennego pokazu - proszek, który zamienia się w maseczkę, zaczyna lekko pęcznieć, musować (ale draka!). Po chwili, papka jest gotowa do nałożenia na twarz, szyję, dekolt.


Według Producenta maseczkę trzymamy 15-20 minut, a następnie zmywamy ciepłą wodą.

Taaaa..... Za delikatna jestem na eksperyment w takim wydaniu. Po 5 minutach moja twarz zastyga - to działanie tej indyjskiej maseczki. Robi się skorupa. Ała! Szybko zmywam "zbroję" ze skóry Ale co to?! Skorupa nie chce tak łatwo zejść, umywalka tonie w mętnej wodzie. Walczę! Po kilku wyczerpujących chwilach udaje mi się oswobodzić z ucisku. Ufff, udało się! 
Fakt, buźka jest jak pupcia niemowlęcia - gładziutka, sprężysta, czyściutka, zarumieniona. Efekt jest piorunujący! Tylko.... czy muszę tak namęczyć się ze zdejmowaniem maseczki? Nie ma innego sposobu? Ależ oczywiście, że jest!


"Potrzeba matką wynalazków"

Słuchajcie swojego ciała, ono podpowie Wam czego potrzebuje. Moja skóra podpowiedziała mi, że lepiej będzie gdy zamiast wody użyję olejku. Tak więc chwyciłam olejek migdałowy i to właśnie tego pana wymieszałam z indyjskim proszkiem. I to był strzał w 10! W takim wydaniu maseczka nie zastygała na twarzy, powodując nieprzyjemnego uczucia ciągnięcia. 15-20 minut z Bentonite Clay Mask to była czysta przyjemność. Zmywanie magicznej papeczki również było całkiem, całkiem. Odpływ nie zapchał się, a pory odetkały. Ha! 


Przez ten dziwny efekt pęcznienia w kontakcie z wodą/ olejkiem, proszku wystarczy mi jeszcze na 5-6 aplikacji na twarz. Myślę, że z powodzeniem można rzec, że produkt jest wydajny. A skóra jest wdzięczna za jej użycie.

Gdzie kupić:

Jeżeli jesteście zainteresowani tym egzotycznym produktem to:

Płacicie poprzez PAYPAL:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz