Czy znacie markę Clochee? Ja już jakiś czas temu o niej słyszałam (przeważnie pozytywnych opinii), ale jakoś nigdy nie było nam po drodze. Do czasu, gdy Superpharm ogłosiło wszem i wobec o niebywałej promocji na kosmetyki tejże firmy. To był znak, że nadszedł czas by się zapoznać z Clochee.
Jako że nie lubię wyrzucać pieniędzy w błoto (a kto lubi?), zakupiłam najtańszy oferowany w promocji kosmetyk Clochee, który jednocześnie (teoretycznie) odpowiadałby mojej skórze.
Trafiło na Łagodzący tonik oksydacyjny (tańsze kosmetyki będące w promocji mogłam jedynie obejrzeć na ulotce, ponieważ zostały już wcześniej wyprzedane)
No to zaczynamy...
Krok pierwszy: przyjrzeć się dokładnie etykiecie
Wnikliwie studiując etykietę dowiadujemy się, że tonik działa oczyszczająco, tonizuje, nawilża, łagodzi podrażnienia. Do tego wszystkiego koi i zawiera antyoksydanty opóźniające procesy starzenia (jak się cieszę!).
Zawarty w nim Ekstrakt z zielonej herbaty jest bogaty w witaminy z grupy B, K, C, P oraz sole mineralne. Polecany do pielęgnacji cery suchej i naczynkowej, ponieważ sprawdza się znakomicie przy problemach z kruchymi naczynkami i podrażnieniach. Działa regenerująco, hamuje rozwój stanów zapalnych, ogranicza rumień i działa antyoksydacyjnie.
Natomiast Ekstrat z miłorzębu japońskiego zawiera wiele cennych oraz unikatowych związków czynnych tj. polifenole - terpenoidy, flawonoidy. Wzmacnia tkankę łączną skóry, dzięki czemu hamuje proces starzenia się. Nawilża i jest bardzo silnym antyoksydantem.
Stosowanie toniku jest bajecznie proste, bo trzeba jedynie nasączyć płatek kosmetyczny tonikiem i przetrzeć skórę twarzy i szyi (jakoś nie mam w zwyczaju smarować szyi tonikiem. I może to jest mój błąd? Ponoć wiek kobiety można poznać nie po twarzy, lecz właśnie po szyi).
A co się kryje w jego składzie?
Skład / INCI:
Aqua (woda), (nie mogło jej tu zabraknąć)
Glycerin (gliceryna roślinna - łagodzi podrażnienia),
Aloe Barbadensis Leaf Juice (sok z aloesu - nawilża i koi. Bogaty w aminokwasy,enzymy, witaminy i minerały. Ma działanie przeciwbakteryjne. Działa na skórę łagodząco, nawilżająco, wygładzająco),
Ginko Biloba Leaf Extract* (ekstrakt z liści Miłorzębu Japońskiego - wzmacnia tkankę łączną skóry, działa nawilżająco),
Rosa Damascena Flower Extract* (hydrolat z kwiatów Róży Damasceńskiej - działa przeciwstarzeniowo, nawilżająco. Uelastycznia i wygładza skórę),
Camellia Sinensis Leaf (Green Tea) Extract* (ekstrakt z zielonej herbaty - działa regenerująco, gasi stany zapalne),
Hydrolyzed Corn Starch* (hydrolizowana skrobia - odżywia skórę, reguluje lepkość kosmetyku, utrzymuje wigoć),
Beta Vulgaris (Beet) Root Extract* (wyciąg z buraka - nawilża i uelastycznia skórę),
Dehydroacetic Acid* (funkcja konserwująca).
*certyfikowane składniki
Pojemność i cena - co warto wiedzieć?
Produkt pod względem pojemności wygrywa ze swoimi konkurentami, ponieważ mamy do dyspozycji aż 250 ml płynu.
Cena: 55,01 zł (szczegółowa oferta >KLIK<) Ja swój tonik kupiłam w @Superpharm w promocyjnej cenie za 41,24 zł
Krok drugi: zbadać produkt od strony wizualnej
Plastikowa butelka o granatowym kolorze doskonale imitująca szko. Całość zakończona pompką z zamknięciem OPEN/CLOSE. Co jest rzeczą niezwykle wygodną, zwłaszcza w podróży. Nie ma mowy o wylewaniu się płynu za skutek niekontrolowanego nacisku na butelkę.
Sam płyn jest wodnisty, o lekko bursztynowym zabarwieniu oraz ziołowym zapachu. Ale spokojnie, kolor widoczny jest jedynie na waciku. Twarz po zastosowaniu kosmetyku nie lepi się, co z reguły strasznie mi przeszkadza. Generalnie taki efekt powoduje gliceryna, która jest częstym składnikiem kosmetyków. Tutaj, pomimo jej obecności w składzie, nie występuje na skórze efekt "plastra na muchy".
Krok trzeci: sprawdzić na sobie rzeczywiste działanie kosmetyku
Tonik bardzo przyjemnie rozprowadza się na skórze. Pozostawia po sobie przyjemne uczucie odświeżenia. Niemalże naoczne jest działanie soku z aloesu oraz ekstraktu z zielonej herbaty. Skóra bardzo chętnie poddaje się właściwościom toniku.
Co najbardziej mi się w nim podoba?
Wyjątkowo szybkie działanie na skórę: nawilżenie, złagodzenie stanów zapalnych oraz (w moim odczuciu) poprawienie elastyczności skóry. Kolejną cechą, której nie sposób tu nie wspomnieć jest jego wydajność - płyn jest wodnisty, ale dzięki zastosowaniu pompki niezwykle wydajny. Używam go 2, albo nawet 3 razy dziennie (gdy poczuję taką potrzebę) i po miesiącu stosowania mam go jeszcze 1/2 opakowania.
Podsumowując:
Jeśli szukacie kosmetyku naturalnego z prostym, bardzo dobrym składem, który posłuży Wam dłużej niż tylko miesiąc, to polecam Clochee Łagodzący tonik oksydacyjny.
To była chyba druga marka, której recenzowaliśmy kosmetyki na blogu :)
OdpowiedzUsuńDo niektórych marek powraca się z sentymentem, nieprawdaż? :-)
Usuńpiękne opakowanie i super zawartość :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, nie dość że piękne to jeszcze niezwykle praktyczne.
Usuń