Strony

28 kwietnia 2016

Streetcom, Sanex i ja - czyli co zachwyca, a co rozczarowuje


Kilka tygodni temu zostałam poinformowana o dostaniu się do kolejnej kampanii organizowanej przez Streetcom. Tym razem było mi dane zmierzyć się z dwoma produktami Sanex. Czy przeszły moje dogłębne testy? Zapraszam do lektury.

Zaraz po otrzymaniu informacji e-mail o zakwalifikowaniu się do kampanii, kurier zapukał do moich drzwi (ledwo odczytałam pocztę, a już paczka dobijała się do moich drzwi!), to się nazywa szybka dostawa.


W paczce Sanex znalazłam:
- 12 żeli pod prysznic Sanex Dermo Pro Hydrate - 250 ml
- 12 antyperspirantów Sanex Dermo Total Protection 7in1 - 50 ml
- dossier - przewodnik po marce Sanex
- 100 ulotek dla znajomych - każda ulotka zawierała unikalny kod rabatowy na zakupy w drogeriach Rossmann

Zarówno kosmetyki, jak i ulotki rozeszły się wśród moich Znajomych w mgnieniu oka.

Nadszedł na podsumowanie testowania.

Sanex - Dermo Pro Hydrate Żel pod prysznic 


Skład/INCI: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Sodium Chloride, Sodium Lactate, Lactic Acid, Styrene/Acrylates Copolymer, Parfum, Glyceryl Oleate, Sodium Benzoate, Sodium Salicylate, Caprylyl Glycol, Zinc Sulfate, Benzoic Acid.



Termin przydatności: 12 miesięcy od otwarcia opakowania
Pojemność: 250 ml
Wartość produktu: ok.10 zł (dostępny w drogerii Rossmann)

Moje "3 grosze": Ajajaj i jeszcze raz ajajaj... Myślałam, że skoro "pro hydrate" to kosmetyk da popalić mojej ostatnio buntującej się skórze, nawilży ją już podczas kąpieli, zadba o mnie choć trochę. Ech.... "...myślał indyk o niedzieli..." W przypadku tego produktu sprawdziło się zdanie powtarzane niczym mantra przez wielu blogerów kosmetycznych: aby poznać dobrze kosmetyk trzeba go stosować przynajmniej 3 tygodnie

Po pierwszym tygodniu stosowania rozpływałam się nad nim: Zapach niedrażniący, bardzo przyjemny, zamknięcie opakowania przyprawiające mnie o drżenie serca - "KLIK-KLIK".


Konsystencja średnio-gęsta (można by bardziej zagęścić skubańca). Dobrze się pienił, a skóra nie miała do niego zastrzeżeń. 


Wszystko do czasu...
Po około 2 tygodniach stosowania, jego działanie zaczęło źle wpływać na moją skórę, która rozpoczęła swój protest: na początku wysuszyła się do granic możliwości, a potem zaczęła swędzieć. "Co za czort!?" - myślałam. Odstawiłam żel na jakiś czas. Zaczęłam używać innych "piano-mazideł". Skóra jakoś ledwo ledwo powróciła do w miarę normalnego stanu nawilżenia. Ponownie zaczęłam używać żelu Sanex, w końcu trzeba dać kosmetykowi drugą szansę, prawda? I cóż, długo nie poużywałam go, bo skóra niczym mały uparciuch zaczęła narzucać mi swoje zdanie, wręcz krzycząc : "Nie chcę i już!" Do całego ambarasu doszła jego kiepska wydajność -  kosmetyk w bardzo szybkim tempie "ulatniał się" z opakowania. I tak to skończyła się moja przygoda z żelem Sanex. 

Ale powiem Wam, że moim Znajomi są zachwyceni tym żelem. Odpowiada im zarówno konsystencja, zapach, opakowanie, wydajność, działanie na skórę, jak również i cena. Tak więc wszem i wobec oznajmiam - MOJA SKÓRA JEST JAKAŚ INNA! :-))

Jeśli myślicie, że to koniec mojej podróży z Sanex, to się mylicie. Przecież został jeszcze antyperspirant. - To dopiero jest gagatek!


Skład/INCI: Aqua, Aluminum Chlorohydrate, Glycerin, PPG-15 Stearyl Ether, Steareth-2, Cyclomethicanem Steareth-21, Parfum, Dimethicane, Caprylyl Glycol, Talc, BHT.


Termin przydatności12 miesięcy od otwarcia opakowania
Pojemność: 50 ml
Wartość produktu: ok.8 zł (dostępny w drogerii Rossmann)


Moje "3 grosze": Antyperspirantu Dermo 7in1 zaczęłam używać w tym samym czasie co żelu pod prysznic Sanex. I co ciekawe, od samego początku nie mam z nim problemu. Bardzo delikatnie pachnie - nie jest nafuniony perfumami jak inne antyperspiranty. Kuleczka "roll-on" to jest moim zdaniem najlepsza forma dozowania tego typu kosmetyku.


No i ten jego przedziwaczny kształt. Gratka dla kolekcjonerów ciekawych opakowań kosmetyków. Ja, jako tradycjonalistka i wierna fanka prostoty, akurat nie przepadam za takimi udziwnieniami, no ale kto co lubi.
Co do działania: Antyperspirant na chwilę obecną skutecznie przeciwdziała przykremu zapachowi potu oraz jego nadmiernemu wydzielaniu. Choć prawdziwe testowanie rozpocznie się z chwilą wskazania temperatury powietrza powyżej 25 stopni Celsjusza, wtedy dopiero zacznie się walka z "podpaszkowym" zapaszkiem. 
Obawiałam się, że antyperspirant nazbyt wysuszy mi skórę, co miało miejsce gdy stosowałam dezodoranty w kulce Nivea. Jednak tu tak się póki co nie stało. 
Wydajność: Produkt nie ulatnia się z opakowania tak szybko jak jego "brat" - żel pod prysznic. Na dzień dzisiejszy jestem zadowolona z antyperspirantu Sanex.  

Opinia moich Znajomych: Jak najbardziej pozytywna. 

Podsumowując: Kampania Streetcom dała mi możliwość sprawdzenia jak różnie może reagować moja skóra na kosmetyki oferowane przez jednego Producenta. 
Pamiętajmy, że każdy z Nas jest inny i inaczej reaguje na kosmetyki. Ja żelowi pod prysznic Dermo Pro Hydrate powiedziałam: "Żegnaj mój miły", natomiast w Waszym przypadku może okazać się, że będzie to początek niekończącej się przygody z Sanex. ;-)

A jaka jest Wasza opinia o tych produktach? Stosowaliście już Sanex?

17 komentarzy:

  1. Czy mozna by było zobaczyć skład tego żelu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne! Już opublikowałam zdjęcie składu żelu.

      Usuń
    2. To moze stąd tak źle u Ciebie się sprawdził, ponieważ na drugim miejscu zawiera SLS, który jest substancją uważaną za potencjalnie niebezpieczną. Odpowiada za pienienie się preparatu.Może powodować reakcje alergiczne, podrażnienia oraz zaczerwienienia. Kumuluje się również w organizmie. Kosmetyki zawierające SLS nie są zalecane dla cery wrażliwej i przesuszającej się. Obecność tego składnika nie świadczy dobrze o żadnym preparacie.

      Usuń
    3. W rzeczy samej. Choć moim znajomym wcale nie przeszkadza obecność SLS w kosmetyku i są zadowoleni z jego stosowania. :-)

      Usuń
  2. Sanexu jeszcze nie miałam, ale gdy przeglądałam te kosmetyki w drogerii to niczym szczególnym się nie wyróżniają ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak by się chciało ażeby kosmetyk chwycił za serce i powalił na kolana, a tu taki klops.

      Usuń
  3. Hmm. Kształt tego roll ona coś mi przypomina :P Jakiś kobiecy gadżet czy cuś :P
    Ja się chyba też zgłaszałam ale nie zostałam zakwalifikowana i to nawet dobrze, bo żeli pod prysznic mam mnóstwo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja SLS-ów z kąpieli się pozbyłam i do nich nie wrócę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) No tak, jednym szkodzą a inni są podatni na ich (SLS) wdzięki :-)

      Usuń
  5. Szczerze mówiąc nie znam tej marki i nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ani jej nie widziałam :D.
    Niestety to prawda, co mówisz o skórze. Ja np. kupiłam sobie niedawno krem nawilżający z Bielendy 20+ i co? Po dwóch aplikacjach skóra na twarzy szorstka, z milionami maluteńkich krostek, czerwona i przerażająco swędząca... :(
    Od razu dałam go mojej koleżance i ona sobie chwali.. Niestety, tak to już jest, każdy z nas ma inną skórę :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Najbezpieczniej jest czytać przed zakupem składy kosmetyków - w ten sposób można uniknąć kosmetycznych "nieporozumień".
      Pozdrawiam bardzo bardzo słonecznie :-)

      Usuń
  6. nie miałam styczności z tymi produktami.. ale ja wole jednak zostać przy naturalnych rzeczach.. wiem że moja skóra też :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobra decyzja moja Droga. Nie warto narażać skóry na dość nieprzyjemne doznania. Patrzeć na skład i jeszcze raz patrzeć na skład kosmetyków. Udanego weekendu majowego :-**

      Usuń
    2. dzięki i wzajemnie :**

      Usuń
  7. Fajnie, że pakują do opakowania dobroczynne składniki, ale czemu na początku składu mamy SLeS i Cocamidopropyl Betaine? Chyba sie nie skuszę, bo żel nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jeśli chodzi natomiast o antyperpirant, to po wielu latach uzywania kulek Nivea odkryłam antyperpirant w kremie marki Garnier i bardzo się z nim polubiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawarte w kosmetyku składniki niestety wysuszają skórę, pogarszając jej stan. Wielka szkoda. Garniera używałam, ale Nivea bardziej do mnie przemówiła :-) No a teraz guruje u mnie Sanex, do którego nie mam zastrzeżeń.

      Usuń