(Źródło: wikipedia.pl)
Wszyscy znamy to małe stworzonko. Ale czy wiemy jak może działać jego śluz na skórę człowieka?
- ochronne,
- regeneracyjne,
- złuszczające,
- przeciwzmarszczkowe,
- przeciwzapalne,
- łagodzące,
- nawilżające.
Sporo tego, więc naturalną rzeczą było sprawdzenie na własnej skórze jak to się ma do rzeczywistości.
Przedstawiam Wam Sanbios - Krem ze śluzem ślimaka
Jeśli obawiacie się, że podczas produkcji tego kremu ucierpiał jakiś ślimak to Producent uspokaja:
"W kremie tym NIE ZNAJDUJE SIĘ ślimaczy śluz jaki znamy z przyrody!
Nie znajdują się tu również żadne fragmenty ciała ślimaka!
Wszystkie ślimaki żyją!
Wytwarzanie produktu opiera się jedynie na laboratoryjnym "wyciąganiu" ze śluzu substancji chemicznej o właściwościach rozjaśniających przebarwienia o nazwie polyhelixan, która następnie dodawana jest do masy kremowej.
Zapewniamy wszystkich, że przy produkcji kremu nie ginie żaden ślimak, a krem nie zawiera śluzu jako takiego - jedynie nazwa może to sugerować."
Czujecie się uspokojeni? Bo ja tak :-).
Oto co można przeczytać na opakowaniu kosmetyku:
Skład/INCI: Aqua, Avocado Oil, Decyl Oleate, Snail Secretion Filtrate, Olea Europaea Oil, Grape Seed Oil, Caprylic Capric Triglyceride, Polyglyceryl-3-metyl Glucose Distearate, Glyceryl Stearate, Cetyl Alkohol, Kojic Acid, Phenoxyethanol, Allantoin, Parfum, Linalool, Limonene, Benzyl Salicylate, Alpha-Isomethyl Ionone, Butylphenyl Methylpropional, Citral, Geraniol, Citronellol.
Pojemność: 50 ml
Cena: 42 zł (Szczegóły -KLIK-)
A to było tak...
Krem nabyłam już jakiś czas temu, ale moje pierwsze zetknięcie z nim spowodowało, że odstawiłam go na półkę z kosmetykami oczekującymi na drugą szansę. Przeszkadzał mi jego zapach, który kojarzył mi się z typowym drogeryjnym mazidłem. Zapach jak dla mnie był zbyt mocny, "wyperfumowany". Nie tego oczekiwałam od kremu, który nosił miano kosmetyku naturalnego. Poza tym zakup tego typu kosmetyku w okresie letnim również nie był najlepszym wyborem, bo w tym czasie raczej nie powinno się stosować kremów rozjaśniających - najlepszy okres do tego typu zabiegów to jesień/zima. Tak więc Sanbios czekał na "lepsze czasy".
Krem nabyłam już jakiś czas temu, ale moje pierwsze zetknięcie z nim spowodowało, że odstawiłam go na półkę z kosmetykami oczekującymi na drugą szansę. Przeszkadzał mi jego zapach, który kojarzył mi się z typowym drogeryjnym mazidłem. Zapach jak dla mnie był zbyt mocny, "wyperfumowany". Nie tego oczekiwałam od kremu, który nosił miano kosmetyku naturalnego. Poza tym zakup tego typu kosmetyku w okresie letnim również nie był najlepszym wyborem, bo w tym czasie raczej nie powinno się stosować kremów rozjaśniających - najlepszy okres do tego typu zabiegów to jesień/zima. Tak więc Sanbios czekał na "lepsze czasy".
Próba numer dwa...
Skoro już miałam go wśród swoich kosmetyków, trzeba było przyjrzeć mu się bliżej. W końcu sam zapach zawsze można zdzierżyć jeśli okaże się, że działanie kremu zachwyca...
Opakowanie....
Krem został zamknięty w plastikowym pojemniku, który dodatkowo zapakowano do kartonika chroniącego go przed uszkodzeniem. Widać, że Producent zadbał o to byśmy mieli pozytywne doznania estetyczne.
"Pokaż kotku co masz w środku"....
Kosmetyk zaskoczył mnie swoją gęstością. Zbita i gęsta konsystencja kremu przemawia za jego wydajnością.
Rozprowadza się na skórze nad wyraz dobrze. A zaraz po zakończeniu aplikacji wchłania się w skórę niczym za machnięciem magicznej różdżki.
Moja skóra nie lubi mażących się, tłustawych kremów, więc Sanbios byłby odpowiedni gdyby nie....
"Ale o co chodzi?!"...
Po pierwszym tygodniu stosowania poziom mojego zadowolenia sięgał zenitu. Cieszyłam się, że znalazłam krem odpowiedni dla mnie. Przyzwyczaiłam się do jego zbyt intensywnego zapachu, wciąż powtarzając sobie jak mantrę, że nie zapach jest tu najważniejszy. Drobne przebarwienia rzeczywiście znikały, skóra stała się miękka, i przyjemna w dotyku. "Śluz ślimaka działa!" - pomyślałam. Miałam również wrażenie, że krem lekko matuje cerę...i właśnie to był TEN moment, w którym krem przedobrzył sprawę... Po 10 dniach stosowania, stało się coś czego nie spodziewałam się - krem zaczął wysuszać moją skórę. Starałam się w sposób racjonalny wytłumaczyć tą sytuację. Nie wierzyłam, że krem odżywczy, który miał nawilżać, byłby w stanie zrobić coś takiego. Analizowałam sposób mojego odżywiania, czy przypadkiem nie wprowadziłam do diety produktów, które mogłyby tak oddziaływać na skórę - niestety nic z tego. Kolejnym krokiem było wzięcie pod uwagę kosmetyków, których używałam równolegle z kremem Sanbios - również nic nie zdziałałam w tym temacie. Więc jeśli nie znalazłam innych czynników, które mogłyby zaszkodzić mojej cerze, odpowiedź okazała się druzgocąca - Krem Sanbios ze śluzem ślimaka to nie moja bajka. Jego działanie zdecydowanie nie odpowiada mojej skórze.
Żal i smutek...
Szkoda... wielka szkoda, że moja cera nie zaakceptowała tego kremu. Pokładałam w nim wielkie nadzieje, byłam skłonna "przełknąć" jego zapach, ale cóż...
Obecnie staram się doprowadzić moją skórę do normalnego stanu. Tak, bym mogła rozpocząć kolejne poszukiwania kremu rozjaśniającego przebarwienia.
Tak się zastanawiam dla jakiej skóry można polecić krem Sanbios? Być może osoby borykające się z tłustą cerą byłyby z niego zadowolone? W każdym razie mój "mieszaniec" mówi mu NIE.
No niestety, czasami tak bywa...
OdpowiedzUsuńDlatego wciąż poszukuję...aż znajdę TEN jeden jedyny, najlepszy krem :-)
UsuńTeż kiedyś testowaliśmy krem ze śluzu ślimaka, tylko cena jego należała już do dość wysokich ;)
OdpowiedzUsuńTak, czytałam i myślę o nim czy nie zaryzykować :-)
UsuńNo niestety tak czasem bywa, że kremy nie zadziałają i wyrządzą więcej szkód niż byśmy przypuszczały.
OdpowiedzUsuńJak to mówią: Takie życie. No ale cóż... Kto szuka - ten znajdzie :-)
UsuńJa w tamtym roku zakupiłam spore opakowanie żelu ze śluzem ślimaka.Żel bardzo wydajny mam go,do dziś.Stosowałam codziennie z przerwami,ponieważ również powodował zbyt duże przesuszenie,mam cerę suchą.No,ale niby miał też nawilżać.Jednak żel,krem ze śluzem ślimaka nadaje się dla cer tłustych i mieszanych.
OdpowiedzUsuńMoże to jest właśnie rozwiązanie? Stosować raz na jakiś czas... Dzięki za podpowiedź :-*
UsuńJa używam kremu BB ze śluzem ślimaka tyle,że firmy Lioele i spisuje się rewelacyjnie :) Może coś inne w składzie kremu tak na ciebie działa .
OdpowiedzUsuńKrem BB? Jeszcze lepiej! Nie dość że rozjaśni to wyrówna koloryt skóry - podoba mi się!
Usuńmożesz spojrzeć i poczytać o nim u mnie:) link do recenzji
Usuńhttp://cosmeticsreviewsblog.blogspot.com/2016/01/lioele-super-gold-snail-bb-spf50-pa.html
Nie próbowałam jeszcze takich kremów, ponieważ jakoś odrzucało mnie to ,że jest w nim ten śluz ślimaka. Może kiedyś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńDzięki ,że go opisałaś :)
Zapraszam http://natalie-forever.blogspot.com/2016/02/kosmetyki-lavylites.html
Może akurat przypasuje Ci ten krem :-) Dziękuję za komentarz. Buziaki :-*
UsuńOstatnio modne zrobiły się te kremy ze śluzem , tak jak koreańskie kosmetyki czy książki. Ja mam nawet taką maseczkę, ale jeszcze nie próbowałam :) Jestem bardzo ciekawa dlaczego krem przestał działać :/
OdpowiedzUsuńI mnie nurtuje to pytanie:-)
UsuńPolecam Ci kremy ze śluzem ślimaka koreańskiej firmy Lioele. Recenzja na moim blogu i na pewno nie wysuszy skóry.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam. Już lecę do Twojej recenzji. Buźka
UsuńBardziej spodziewałabym się, że krem zapycha ze względu na awokado..ale, że wysusza? Niby nic takiego w składzie nie ma.. ale nie jeden krem potrafi zrobić nam coś odwrotnego. Szkoda.
OdpowiedzUsuńCóż.... szukam dalej :-)
UsuńNigdy o nim nie słyszałam;)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci serum ze śluzu ze ślimaka ze Skin79, mają całą serię ja testuje teraz serum.. piękne opakowanie zapach.. niewyczuwalny ale elegancki, serum troszkę wyglądem przypomina żel hialuronowy ale działa cuda.. super goi i rozjaśnia cera jest miękka i napięta.. super .. fakt cena jest spora bo aż 129 zł http://www.skin79-sklep.pl/produkt/73850-skin79-golden-snail-intensive-toner.html ale 1 pompeczka wystarczy na całą twarz .. sądzę że jest wydajny ja używam go już 2 miesiąc i jeszcze jest go peeeełnoo :) niebawem większa recenzja u mnie na kanale :)
OdpowiedzUsuńOj rzeczywiście cena jak dla mnie dość wysoka. No ale skoro pomaga...
Usuń